Najnowsze
Było to tak: wracałem do domu wyzuty z energii, zmęczony i bez humoru. Nowa płyta Ireny Santor czekała na przesłuchanie, trochę więc od niechcenia odpaliłem pierwszy utwór. I się zaczęło. Z każdą kolejną piosenką czułem, jak wraca do mnie energia; jak pojawia się uśmiech. Miałem ochotę połączyć w pary wszystkich smutnych, przygaszonych ludzi, których mijałem po drodze, i zaprosić do walca. Bo słuchając "Punktu widzenia", ma się wrażenie unoszenia nad ziemią. To z pewnością zasługa pięknych orkiestrowych aranżacji. Wszak całość została nagrana z towarzyszeniem Polskiej Orkiestry Radiowej. I to słychać!
Proszę mi wskazać, która ze współczesnych artystek nagrywa album zawierający 18 kompozycji, w tym aż 16 premierowych? Dziś albumy oscylują w ilości 10-11 tracków. A zdarza się mniej. Irena Santor dokonała rzeczy niemożliwej. Bo rzadko bywa, by przy takiej liczbie utworów każdy był ważny i potrzebny. Tutaj nie ma tzw. słabszych momentów. Wszystko wyjaśnia lista znakomitych autorów tekstów, jak m. in.: Wojciech Młynarski, Michał Rusinek, Grzegorz Wasowski, Grzegorz Turnau, Jacek Cygan czy Ewa Lipska. Muzykę napisali również najlepsi z najlepszych: Włodzimierz Korcz, Seweryn Krajewski, Andrzej Zarycki, Piotr Rubik, Włodzimierz Nahorny czy Krzysztof Herdzin. "Punkt widzenia" to płyta wykwintna i elegancka tekstowo, muzycznie, wokalnie. W niektórych momentach zaaranżowana festiwalowo. W przypadku Santor to nie zarzut.
"Punkt widzenia" jest pewnego rodzaju dziennikiem życiowych doświadczeń, spostrzeżeń, obserwacji i przemyśleń. 9 grudnia br. Irena Santor skończyła 80 lat. Ten album to opowieść kobiety, która nie kryje swojego wieku. Co istotne – kobiety szczęśliwej i spełnionej. To przede wszystkim jednak opowieść kobiety, która w dalszym ciągu umie cieszyć się życiem, czerpie je garściami i chce jeszcze więcej poznawać, doświadczać. "A życie jest tak ciekawe,/ i taką treść ma i formę,/ i umie być tak jaskrawe,/ tak piękne, tak niepokorne,/ że każdym z życia kolorów/ zachwycam się od początku/ i dokonuję wyboru/ – wybieram coś na pamiątkę.". Artystka z nostalgią wspomina dawne czasy: "kiedy ja byłam młodsza i gdy nosiłam warkocz", jednocześnie głęboko wierząc, że "to, co dane jest na chwilę, musi przecież być na zawsze; płatki szczęścia jak motyle, nasza młodość i Mazowsze". Bo przecież wszystko, czego doświadczyliśmy, zostaje, ubogacając nasze życie. Niekiedy w żartobliwy sposób przekazuje rady, niczym dobra ciotka, która niejedno w życiu widziała: "Nie przejmuj się wcale miłością,/ zawładnąć się nie daj jej mocom,/ jest zwykłą wszak dolegliwością,/ co minie tak jak stacje pociąg". Nam, trochę od Santor młodszym, brakuje zdystansowania do pewnych spraw czy zdarzeń w naszym życiu. Być może dopiero z wiekiem można nauczyć się innego patrzenia. Być może dopiero z wiekiem ma się ten inny punkt widzenia…
"Bo ja wśród barwnych różności/ w życiu, jak w sklepie za szybą,/ umiem nie wybrać starości,/ a przecież starość to wybór" – ta fraza najpełniej oddaje aktualny stan ducha artystki. Krzepiące to słowa. Jak mówi Irena Santor w wywiadzie udzielonym Marii Szabłowskiej (warto zaopatrzyć się w fizyczny nośnik!): "Ja się nie boję starości, ja jestem stara, ale to nie znaczy, że jestem gorsza, zmurszała, że nie umiem docenić wartości i radości istnienia. Mam dużo lat. I chwała Bogu, jak ja się cieszę, że tyle przeżyłam. Chciałabym jeszcze tylu rzeczy doświadczyć, dożyć.".
To już trzeci premierowy album artystki na przestrzeni ostatnich 4 lat i drugi wydany w tym roku! ("Kręci mnie ten świat" – 2010 r., "Zamyślenia" – 2014 r.). Takiego tempa nagrywania może pozazdrościć Santor wielu młodych artystów. Jeśli "Punkt widzenia" miałby być albumem pożegnalnym, byłoby to pożegnanie wielkiej klasy.
Przywołany wyżej wywiad daje jednak nadzieję, że może to nie jest ostatnie wyśpiewane słowo Ireny Santor…