Najnowsze
Pamiętacie modny w latach 80-tych brytyjski zespół Visage? 12 lutego zmarł frontman grupy Steve Strange. Kolorowy ptak, ekscentryk. A przede wszystkim inicjator nowego trendu w muzyce. Gdy od 1978 r. razem z Rusty Eganem oraz Chrisem Sullivanem w jednym z klubów na przedmieściach Londynu organizował imprezę pod nazwą "Bowie Night", opartą na elektronicznej muzyce tanecznej, nikt jeszcze nie wiedział, co oznacza 'new romantic'. Ostre makijaże, ekstrawaganckie ubrania, garnitury, krawaty i szpiczaste buty – to był obowiązujący wówczas styl. Pierwszy przebój Visage "Fade To Grey" (pomijam debiutancki – raczej niezauważony – singiel "Tar") okazał się tym największym, z którym grupa już zaawsze była kojarzona.
Furorę zrobił również pierwszy album zatytułowany "Visage" (1980 r.). W zasadzie jeszcze drugi longplay "The Anvil" (1982 r.) nieźle się sprzedawał i przyniósł kolejne hity ("The Damned Don't Cry", "Night Train"). Zaraz potem zespół opuścił jeden z członków – Midge Ure, który związał się z popularną wtedy grupą Ultravox. Trzeci krążek "Beat Boy" (1984 r.) był już komercyjną klapą i gwoździem do trumny Visage. Kolejni dwaj członkowie opuścili szeregi i rok później kapela została rozwiązana. Steve Strange podejmował wprawdzie próby wskrzeszenia zespołu, jednak bez większego powodzenia. Co więcej, ostatnia taka próba miała miejsce niecałe dwa lata temu, w maju 2013 r. Wydany wówczas czwarty studyjny album zatytułowany "Hearts and Knives" miał być spektakularnym powrotem Visage (skład grupy uległ zmianie). Jak jednak uczy historia, takie powroty kończą się zazwyczaj niepowodzeniem. Muzyka ewoluuje i to, co kiedyś było nowe i fascynujące, dziś nie ma już żadnej siły rażenia. Podobnie było z tym albumem – z niego pochodzi m. in. singiel "Dreamer I Know".
Ostatnim albumem Visage był wydany w grudniu ubiegłego roku "Orchestral", zawierający 12 utworów grupy (11 znanych z wcześniejszych albumów i 1 nowy) nagranych z orkiestrą symfoniczną.