Najnowsze
Wiadomość o śmierci Leonarda Cohena dotarła do mnie, gdy byłem na urlopie. Nie miałem możliwości, by napisać coś na blogu. Wiedziałem jednak, że po powrocie będę chciał podzielić się z Wami tymi piosenkami Cohena, które gdzieś, kiedyś przewinęły się przez moje życie i do których nie raz jeszcze powrócę. Bo Cohen to kolejny wielki artysta, który zostawia po sobie evergreeny. Ten największy powstał w grudniu 1984 r. Zastanawiam się, dlaczego nowożeńcy nie wybierają "Dance Me to the End of Love" jako utworu, który będzie ich pierwszym tańcem weselnym. To najcudowniejsza pieśń o miłości, jaka kiedykolwiek powstała. Dziś wzrusza tak samo jak przed 32 laty.
Dokładnie w tym samym czasie narodził się inny song. "Hallelujah" jest od wielu lat jednym z najczęściej wybieranych numerów prezentowanych na castingach do rozmaitych muzycznych talent show. Ba, dzięki wykonaniu tego utworu Alexandra Burke zwyciężyła w piątej edycji brytyjskiego X Factora.
Z wydanego w 1988 roku albumu "I'm Your Man" pochodzi tytułowy numer, ale i świetne "Everybody Knows", w warstwie tekstowej (podobnie jak wiele jego innych utworów) nawiązujące do problemów społecznych i religijnych. Nie jest tajemnicą, że poetyce tekstów Cohena nikt nigdy nie mógł dorównać. Zawsze wydawało mi się, że język angielski upraszcza i infantylizuje, a artystom dzięki temu dobrze się w jego obrębie funkcjonuje. Cohen jest wyjątkiem, który potwierdza tę regułę.
W październiku 2001 roku ukazuje się album "Ten New Songs". W Polsce jest szał na Cohena – płyta przez długi czas zajmuje 1. miejsce na OLISie (w rodzimej Kanadzie dotarła zaledwie do 4. miejsca), a promujący ją singiel "In My Secret Life" okupuje wszystkie listy przebojów i nie schodzi z radiowych playlist. Wtedy byłem zmęczony tym utworem – nastąpił przesyt
Choć nigdy nie kupowałem płyt Cohena, to tej przedostatniej nie mogłem sobie odpuścić. "Popular Problems" miała swoją premierę we wrześniu 2014 r. Pamiętam, jak bardzo miło mnie zaskoczyła. Nie spodziewałem się tak ciekawej i niebanalnej muzycznie produkcji. Moimi ulubionymi numerami z tego krążka są "Nevermind" i "Almost Like the Blues". Posłuchajcie, bo pokazują Cohena jako artystę, który w ostatnich latach swojego życia nie bał się eksperymentów.
I wreszcie ostatni singiel z ostatniej płyty, wydanej 21 października tego roku. W tytułowym "You Want It Darker" Cohen wyznaje: "Hineni Hineni/ I’m ready, my Lord". Pięknie i nowocześnie zaaranżowany numer, z fantastycznym udziałem chóru. Trudno o bardziej sugestywne i poruszające artystyczne pożegnanie.